Bułgaria widziana oczami polskiego studenta
Mateusz Mika, UMCS
Dnia 7 października 1963 roku w gazecie The New York Times pojawił się artykuł w którym można było przeczytać: „Istnieje mit, że Orfeusz urodził się tam, gdzie współcześnie znajduję się Bułgaria. Wygląda na to, że jest to fakt, a nie mit, gdyż jego córki jeszcze tam śpiewają.” Pamiętam, że z tym cytatem spotkałem się kiedy to przebywałem w Bułgarii na stypendium naukowym. Będąc na „ziemi Orfeusza” zacząłem się głębiej nad tym zastanawiać i doszukiwać owych córek, a raczej tego co autor artykułu mógł nimi nazwać. Jak wiadomo w każdym micie jest ziarno prawdy i tego ziarna właśnie szukałem.
Po jednorocznym pobycie w Bułgarii, a tym samym po wszystkich podróżach po kraju, bliższym poznaniu kultury i ludzi, przed moimi oczami zaczęły wyłaniać się, niczym z ciemności trzy córki Orfeusza.
Pierwszą z nich była ciemnowłosa młoda kobieta, ubrana w tradycyjny rodopski strój ludowy i miała na imię Kultura. Dziedziny które ją stworzyły język, muzyka, taniec, wzajemnie się uzupełniały. Dziewczyna pojawiała się jako pierwsza, gdyż elementy które wchodziły w jej skład najszybciej ujawniły się i dały się zauważyć w życiu codziennym. W całej Bułgarii oficjalnym językiem jest właśnie język bułgarski, którym posługują się wszyscy. Na uczelni, w autobusie , w sklepie, w barze wszędzie komunikowano się za pomocą tego językiem, aczkolwiek istnieją gwary nierozumiane nawet przez rodowitego Bułgara. Częstą tą „odmianę języka bułgarskiego” możemy usłyszeć w tekstach tradycyjnych przyśpiewek, piosenek ludowych, śpiewanych przy akompaniamencie gajdy- polskie dudy. Dźwięk wydawany przez instrument pasterski wygrywający nieregularny rytm, porywa do wspólnego tańca horo. Trzymając za ręce osobę obok i zgrabnie przeskakując z jednej nogi na drugą w rytmie muzyki zauważam drugą córkę Orfeusza.
Jasnowłosa, ubrana w zielone szaty, zwinna niczym łania podbiega i przedstawiła się jako Przyroda. Jej włosy niczym fale na morzu, nogi umięśnione i twarde jak skała pozwoliły poznać jej budulec: woda, ziemia i drewno. Podróżując przez Bułgarię, możemy odnieść wrażenie, że pasma górskie zwyczajnie wyrastają przed nami, a krajobraz, ukształtowanie terenu zmienia się niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Chcąc poczuć się jak w dżungli, udaję się w rejony miasta Szumen, gdzie w odległości ok 10 km płynie rzeka Kamchija. Po ulewnym deszczu, rzeka zmieniła się w mętną płynną glinę, która w wraz z otaczającą ją florą przypomniała mi często widzianą na zdjęciach Amazonkę. Po 3 godzinnym rejsie moim oczom ukazał się niezmierzony błękit morza czarnego. Po dobiciu do brzegu, zostajemy zaproszeni na kieliszek rakiji. Nasze biesiadowanie, przeradza się w zabawę na której nie mogło zabraknąć pierwszej córki Orfeusza. Zmorzony i zmęczony ciężkim dniem, udaję się na spoczynek. Podczas snu poznaję trzecią córkę.
Od dwóch pozostałych dziewczyn różniła się przede wszystkim wiekiem i kobiecym wyglądem. Jej czoło było pokryte płytkimi zmarszczkami, w czarnych włosach pojawiły się pasma siwych włosów, mimo tego była pogodną i uśmiechniętą kobietą. Trzecia córka opowiedziała mi o najcięższych 5 wiekach jej życia, kiedy to na kartach historii Bułgarii została rozlana jej krew. Mimo nieśmiertelności którą posiada, w odróżnieniu od swoich sióstr postarzała się. Te ciężkie lata, które Bułgaria przeżyła pod niewolą turecką, zrodziły ogromny patriotyzm i miłość do ojczyzny.
Trzecia córka miała na imię Miłość. Ją najciężej było dostrzec, aczkolwiek udało mi się zrozumieć mentalność, patriotyzm, historię, czyli to co ją tworzyło i pozwoliło zobaczyć.
Zapewne, gdzieś w Bułgarii śpiewa jeszcze nie jedna córka Orfeusza. Może warto było by się tam udać i poszukać swoich odpowiedników owych dziewczyn?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz