Bułgaria widziana oczami polskiego studenta
Eliza Małecka, UMCS
Zaprzęgi z osłami na ulicach. Ruch wstrzymywany na czas przejazdu prezydenta. Watahy bezpańskich psów błąkające się uliczkami Miasteczka Studenckiego i cygańskie dzieci natarczywie domagające się jakiegokolwiek wsparcia. Czasami niemiłe, czasami nawet dość agresywne. Ciągle mam przed oczami przerażający widok z okna stołówki - grupka małych cyganiątek, ciągnących na sznurku małego, czarnego pieska, którego nasz kolega zabrał z ulicy...
Taki obraz stolicy, a właściwie jej autonomicznej części, zapewne nie wydaje się nikomu atrakcyjny. Jenak, kiedy człowiek ma możliwość życia w takim środowisku, zobaczenia wszystkiego z bliska, poznania małych tajemnic i zwyczajów 'tubylców' – miejscowych studentów wszystko nabiera nowego sensu. Z czasem nawet zaczyna tego brakować...
Ale Sofia to nie tylko Miasteczko Studenckie. Stolica Bułgarii jest bowiem jednym z niewielu, a zarazem jedynym mi znanym miastem, które właściwie nie posiada Starówki. Jest jednak w Sofii coś niezwykle ciekawego. Potrzeba naprawdę niewiele czasu i wysiłku, aby poznać niezwykły charakter centrum stolicy – tu, na bardzo ograniczonym obszarze, spotykają się wielkie religie – Katolicyzm, Prawosławie, Islam, Judaizm. Tutejsza różnorodność religijna oraz ich współistnienie są godne podziwu. Tak jest w całej Bułgarii. Meczety tuż obok cerkwi prawosławnych. Cerkwie w sąsiedztwie kościołów... Wspaniałe góry, morze i jeziora. Zabytki różnych kultur i epok, które stanowią ogromną wartość, zarówno dla Bułgarów, jak i dla całego świata. To wszystko tworzy niesamowity krajobraz kulturowy i klimat tego pięknego kraju. Jego nieodłącznym i niezwykle ważnym elementem są również ludzie. A może przede wszystkim ludzie...
Bułgaria to przede wszystkim ludzie
Bułgarzy są ludźmi niezwykle miłymi i pomocnymi. Ich życzliwość czasami jest wręcz zaskakująca i wprawia w osłupienie. Jedną z przemiłych pań spotkaliśmy w czasie wyprawy do Macedonii. Zaczepiona przypadkowo, pokierowała nas drogę wyjazdową w kierunku granicy z Macedonią, po czym znikła gdzieś w tłumie, aby za chwilę odszukać nas kilkanaście metrów dalej i ofiarować pyszny kozunak na drogę. Kilka razy upewniła się jeszcze, czy na pewno nie zdecydujemy się na podróż autobusem – bo bezpieczniej. Na koniec pożegnała się życząc udanego wyjazdu. Jest ona doskonałym uosobieniem wymienionych wyżej cech. W czasie tej samej podróży poznaliśmy też mężczyznę, który nadłożył 20 km aby dostarczyć nas bezpośrednio do granicy, bo niby miał po drodze...
Miła tradycja – Święto Wina
Zupełnie obcy, w nowym mieście, w nowym otoczeniu. Już pierwszego dnia poznajemy kilka Polek z '8', które zapraszają nas na imprezę pożegnalną jednej z nich. Poznajemy tam grono ludzi z całej Europy, również z Bułgarii. W trakcie rozmowy jeden chłopaków zaprasza nas do Obserwatorium Astronomicznego w Borisovej Gradinie na tzw. Święto Wina. Na miejscu, ku naszemu przerażeniu, spotykamy 'zgraną ekipę'. Wszyscy się znają, rozmawiają, żartują. Prawdziwie rodzinna atmosfera. W pierwszej chwili są zdziwieni, jakby wkroczył ktoś obcy. Nie przeszkadza im to jednak w przyjęciu nas najserdeczniej jak potrafią. Nie zraża ich nawet nasz 'łamany' bułgrski. Wino okazuję się świetnym katalizatorem rozmów. Niebawem czujemy się jak wśród grona dobrych znajomych. Doświadczamy na własnej skórze jak weseli i rozrywkowi są Bułgarzy.
Gitara, narodowe i ludowe pieśni, czasami nie do końca moralne. Całe szczęście nie wszystko jesteśmy w stanie zrozumieć. I najzabawniejszy eksperyment świata – вдигане в биополе. To trzeba przeżyć osobiście.
Największe, miłe zaskoczenie – Kopernik nad wejściem. W końcu to obserwatorium....
“Много добре говориш български”
Niewiele potrzeba, aby wprawić Bułgarów w zdumienie. Wystarczy przedstawić się w ich języku, albo zwyczajnie się przywitać, aby natychmiast usłyszeć – świetnie mówisz po bułgarsku!!
I ten niezwykły błysk w oku – obcokrajowiec uczy się bułgarskiego. Zaraz potem pojawia się pytanie -po co? Przecież Bułgaria jest taka mała. Możecie się uczyć angielskiego, niemieckiego, francuskiego, rosyjskiego... ale bułgarskiego... To dość dziwna reakcja wśród tak pozytywnie nastawionych do życia ludzi...
Pozostając przy kwestii języka – przy niektórych Bułgarach lepiej nie poruszać tematu związków pomiędzy bułgarskim i macedońskim. Pokaźne grono osób uważa, że macedoński to zwyczajnie dialekt. I odwrotnie. Dla obcokrajowca nie ma to znaczenia, ważne, że można się bez problemów porozumieć. Jednakże oznaki niechęci do języka macedońskiego można dostrzec również na uniwersytecie. Jeden z wykładowców, nagminnie i z nieskrywaną dumą podkreślał, iż
niektóre bułgarskie regionalizmy są oficjalnymi formami literackimi Republiki Macedonii. Wśród studentów wywoływało to zawsze falę porozumiewawczych spojrzeń i uśmiechów. Dla mnie wyglądało to raczej dość komicznie. Duma narodowa wzięła górę.
Време за почивка – rzecz święta
Zwyczaj sam w sobie jest całkiem przyjemny i potrzebny. Jednak stanowczo nadużywany przez niektórych Bułgarów i niezwykle uciążliwy dla ludzi, którzy akurat potrzebują coś niespodziewanie i pilnie załatwić. Ale w końcu ile może trwać przerwa obiadowa? Po godzinie
chodzenia po Miasteczku Akademickim, w poszukiwaniu ślusarza, można się załamać. Pół godziny oczekiwania przed jednym z punktów to też za mało. A klucze proponuję dorabiać w porze innej niż 13. Nie ma szans. Z przerw na kawkę i papierosa też często korzystają kierowcy komunikacji miejskiej, z gracją zamykający drzwi autobusów przed nosami oczekujących pasażerów.
Bułgarska punktualność
Określenie 'bułgarska punktualność' ale niektórych brzmi zupełnie jak oksymoron w najczystszej postaci. A jednak... Pociągi odjeżdżają zawsze o czasie. A dwuminutowe spóźnienie na ostatni autobus można przypłacić koniecznością wyłożenia grubych pieniędzy na taxi. Zwłaszcza jeśli ma się do pokonania trasę Varna-Bourgas, a busa do Nasebyru akurat tego dnia nie ma, bo nie. Na szczęście inni też się spóźniają.
Jak już wspomniałam wcześniej - dla mnie Bułgaria to przede wszystkim ludzie, wiążące się z nimi sytuacje, okoliczności, spotkania... Obraz Bułgarii i Bułgarów postanowiłam przedstawić na podstawie kilku autentycznych historii, sytuacji. Czasami zabawnych, czasami trochę mniej. Z perspektywy czasu śmiało mogę powiedzieć, iż wszystkie wywołują uśmiech na mojej twarzy i przywołują kolejne i kolejne wspomnienia. Aż chciałoby się tam wrócić...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz