Olia Stoyanova
Woda
Po prostu doprowadzała go do szału. Działała mu na nerwy. Rozwścieczała go. Słowa grzęzły mu gdzieś w gardle i czuł jak potem przełyka je jedno po drugim, jakby to były kamienie. Wyplułby je, oczywiście. Ale nie udawało się. Być może bał się, czy ta sprawa nie zajdzie za daleko. Tak to wyglądało.
Dlatego wstawał. Bardzo powoli zakładał buty, bardzo wolno stawiał pierwsze kroki – najpierw jedną, potem – drugą nogę, najpierw jedną, potem – znowu drugą. Potem skrzypnięcie drzwi za jego plecami. I koniec.
Ściślej mówiąc przedtem brał butelki. Wcześniej nosił więcej butelek. Były niewygodne do noszenia – pod pachą, za nakrętki, przytulone. Było mu też trochę wstyd. Teraz znalazła mu skądś jedną większą – mówiła, że zrobiła to dla jego dobra, żeby się nie męczył. A w istocie jeszcze bardziej pogarszała sprawę. Z tą butelką czuł się jak starzec. Czuł się nawet starszy od niej. Dziewczyny ustępowały mu miejsca w tramwaju. Moczył sobie nogawki spodni. Robił kałuże na podłodze w autobusie. Przełykał kamienie.
Próbował jej wytłumaczyć jak się czuje. Ale ani ona go nie rozumiała, ani on nie potrafił postawić się na jej miejscu. Wręcz nie mógł pojąć tego dzikiego entuzjazmu, z jakim starsi ludzie pochłaniali tyle wody. Na co mieli nadzieję. Na co czekali. Rano – po wodę mineralną, w południe – po wodę mineralną, wieczorem... Butelki, pojemniki, i tym podobne rekwizyty. Z nią było jeszcze gorzej – chciała, żeby co dziesięć dni zmieniał wody. Żeby wymieniał silniej ze słabiej zmineralizowanymi. To było jeszcze zdrowsze. Syzyfowa praca. Nie wierzył w ani jedno słowo. Ale mimo wszystko nosił butelki.
I każdego dnia pokonywał drogę. Każdego dnia wściekał się, potem powoli powłóczył nogami – najpierw jedną, potem – drugą. A przedtem brał butelkę i ze skrzypieniem zamykał za sobą drzwi. Potem siedział pół godziny przed blokiem. Przyglądał się gołębiom, na przykład. Wróbelkom. Kopał butelkę nogą i słuchał jak głucho dudni. Potem jednym tchem pokonywał wszystkie te siedem pięter, których dla niej było zbyt wiele. Nalewał wodę w kuchni. I pytał:
- Mamo, będziesz piła wodę dopóki jest ciepła czy włożyć ją do lodówki...
Ona za każdym razem chciała, żeby ją najpierw włożył do lodówki. Była zdrowsza. Dobrze jej służyła.
Przełożyła: Malwina Parczewska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz