Ryszardowi Kapuścińskiemu
Ocean
ze zła
naokoło
ale przez rafę koralową
fala zdołała
na wyspę zieloną
mnie przerzucić.
Białonoga dziewczyna
pościeliła mi łóżko
swoje włosy
dała mi
za poduszkę.
I od tamtej chwili do dziś
wiersze Roberta Burnsa
czyta mi
do snu.
***
Przygarbiam się
po trochu
i jakby z każdym dniem
coraz krótsze
stają się
moje ręce,
to dlatego
podwijam
bez przerwy
rękawy –
żeby było
miejsce
dla ptaszka
by gdzieś
przysiadł
zmęczony.
***
Budzący się
lutego
poranek.
Słońce
zaspane
spogląda na mnie,
to znów zaczyna
mnie
łaskotać
źdźbłem co
właśnie wyrosło
i cieniem
sroki
z topoli.
***
Po co są
wiatraki
Don Kichota
i Cervantesa
co jest bez tarczy
skoro
Sanczo jest daleko
na jakiejś
wymyślonej wyspie
i wiatr
w zaciszu
na kolanach
mu śpi.
***
Dla Anny
Pięć
krokusów
ukradkiem
zerwałem
w parku
w Wilanowie
I wcisnąłem
ci je
do ręki,
żeby
ją potrzymać
dłużej.
***
Dla Marty
Krzyczą
od wiosny
pawie
w Łazienkach
i znoszą radosne
jajka
na bujnych polanach
nie troszcząc się
czy grabie
ogrodnika
je
zabiorą.
***
A kto chodzi w ciemności, nie wie, dokąd idzie...
J 12, 34-50
Moja maleńka
Bułgaria
wspina się
na palcach
nieustannie,
żeby podejrzeć
obce
podwórka
na zachodzie
albo
wschodzie
ale nie widzi
nic,
ponieważ
długo
szła
zaślepiona
w ciemności.
Przekład Agata Mazur
Redakcja dr Agata Mokrzycka
Zobacz także: Pan Pastuchow w Lublinie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz