19.10.2010

Pewnego razu we Wrocławiu…

 

Joanna Szeretucha

 

P1070113 Szósta edycja Międzynarodowego Festiwalu Opowiadania we Wrocławiu, stała się idealną okazją do realizacji kolejnego spotkania, realizowanego w ramach projektu „Przeczytane w tłumaczeniu”. Spotkanie odbyło się 16. 10. 2010 r. w księgarni Tajne komplety, w pobliżu wrocławskiego Rynku.

Zaprezentowano 5 opowiadań, przetłumaczonych z różnych języków europejskich. Pani tłumacząca z języka rumuńskiego przyznała się, że ma już swego rodzaju doświadczenie w tłumaczeniu tekstów. A więc zostało nas 4, dopiero rozpoczynające swoją przygodę z tłumaczeniem.

Należy też na samym początku wspomnieć, że od samego początku, przez całe spotkanie, na duchu podtrzymywała nas jedna z przedstawicielek fundacji Pro Helvetia – Esther Hool, za co należą się jej ogromne podziękowania.

Wracając do samego spotkania, ustawiona była „scena”, a na niej kanapa, ale kiedy zobaczyłyśmy jak bardzo z przodu ustawiony jest mikrofon, miny nam zrzedły. Jedna z koleżanek stwierdziła: „Chyba wolę, żeby trzęsły mi się same ręce, niż wszyscy mieliby P1070115widzieć moje latające z nerwów kolana”. Dzięki uprzejmości pana rozstawiającego sprzęt, mikrofon dostałyśmy do ręki. W sumie nie wiem, czy aby na pewno był to dobry pomysł… Okazało się, że utrzymanie teczki na kolanach, mikrofonu jedną ręką, a drugą starać się przewracać kartki, a do tego pilnowanie się, żeby mówić płynnie, nie przejęzyczyć się, wcale nie są takie łatwe do pogodzenia. Wszystkiemu towarzyszy ogromny stres, w końcu zebrane ok. 30 osób słucha poniekąd twojego tekstu.

W prawdzie tłumacz z opowiadania, które przekładałam był w zupełnie innej sytuacji, ale w tekście widać jak ogromne napięcie towarzyszy wykonywaniu tej pracy.

P1070118 Jeszcze przed samym wydarzeniem byłam w stałym kontakcie mailowym z przedstawicielami Pro Helvetii (pozostałe uczestniczki również). Na poprzednich spotkaniach w ramach tego samego projektu, podczas czytania tłumaczenia, na telebimie wyświetlany był też tekst oryginału. Po prezentacji miała miejsce dyskusja na temat jakości tłumaczenia, jego słabych i mocnych stron. Tym razem, niestety, z powodów technicznych zrezygnowano z prezentacji oryginałów, a tym samym nie odbyła się też żadna dyskusja. Każdy komentarz, a w szczególności pomaga dostrzec elementy nad którymi warto popracować, żeby w przyszłości więcej podobnych błędów nie popełniać, dlatego bardzo żałuję, że takowej dyskusji nie było. Jedynym komentarzem do naszych wystąpień były brawa ze strony publiczności, a zatem teksty zostały ogólnie zaakceptowane.

Warto też wspomnieć o roli korektora w całym procesie tłumaczenia. Przygotowując się do spotkania we Wrocławiu, w miejscach, które sprawiały mi trudność, bądź miałam co do nich wątpliwości, konsultowałam się dr Agatą Mokrzycką. Następnie tekst rozesłałam kilku znajomym, aby spojrzeli na tłumaczenie świeżym okiem. Chodziło przede wszystkim o to, żeby wszystko w tekście brzmiało „po polsku”. TłumaczenieP1070116 przepuszczone przez takie sito, po uwzględnieniu, bądź też nie, uwag i sugestii, przyszła pora na wysłanie go do organizatorów. Każdy z tekstów był jeszcze dodatkowo sprawdzany przez korektora. Mailami przychodziły propozycje poprawek, za każdym razem coś innego było do poprawy. Okazuje się, że wcale to, co napisaliśmy, przetłumaczyliśmy nie musi nadawać się w pełni do publikacji. Tekst musi być dopracowany w każdym calu. Jednak pojawiają się też takie sytuacje, w których po prostu nie można ustąpić korektorowi. W końcu jest to osoba, która nie sprawdza tłumaczenia z oryginałem, więc jej propozycje mogą na tyle zmienić tekst, że zaczyna on odbiegać od tekstu macierzystego. A przecież naszym zadaniem jest wiernie oddać to, co miał na myśli autor. Pewne zabiegi, powtórzenia, są zabiegiem celowym twórcy, a nie błędem językowym czy stylistycznym tłumacza. Dlatego też trzeba umieć uprzeć się i udowodnić swoją rację.

P1010188 Tłumacz – zawód trudny, czasochłonny i wymagający ogromnego zaangażowania, ale przez to właśnie ciekawy. Przygotowania jak też samo spotkanie w ramach projektu „Przeczytane w tłumaczeniu” pozwoliło mi zobaczyć od podszewki jak wygląda praca nad tekstem, który ma zostać opublikowany. Miałam okazję poznać ciekawych ludzi i przekonać się, że wszystkie miałyśmy podobne odczucia, nie tylko po kontakcie z korektorem, ale ogólnie. Wszystkie stwierdziłyśmy, że na tłumaczu spoczywa ogromna odpowiedzialność, trzeba dobierać słowa starannie, żeby całość była spójna i logiczna, a jednocześnie, żeby zachowała przesłanie które niesie oryginał.

 

Zobacz więcej: Tłumacz, Projekt

Brak komentarzy:

Abonament blog - WIADOMOŚCI

KOLO NAUKOWE STUDENTÓW BULGARYSTÓW