27.11.2011

UWAGA


Ola Stoyanova

Oglądał wiadomości jak mozaikę obrazów. Śledził montaż, przypadkowe twarze, które wchodziły w kadr, kolory. Potem wydało mu się, że te miejsca są mu znane. Minęło trochę czasu zanim je rozpoznał i zareagował. Dawali jego ulicę. Odłożył gazetę, przestał kopać kapcie, zapomniał strzepnąć popiół z papierosa i zaczął uważnie oglądać. Sto procent uwagi. Zatonął w wiadomościach. Nigdy nie oglądał czegoś ze stuprocentową uwagą. Przynajmniej pięć procent z niego błądziło gdzieś, rozglądało się, gapiło przez okno lub wyczuwało zapachy. Przynajmniej pięć procent nie siedziało spokojnie.
         Na przykład, szef wręcza mu dokumenty i mówi – to popraw, to wyrzuć, tamto zrób jak trzeba. On milczy. Szef pochyla się nad nim i pyta – rozumiesz? On potakuje. Wszystko rozumie. Nie może oprzeć się wrażeniu, że szef brzydko pachnie. Czuje to. Myśli o tym mimowolnie. Rozumiesz? Rozumiem. I po prostu nie wychodzi mu z głowy ten zapach. Dziwi się, jak on może tego nie czuć. Bierze dokumenty. A pięć procent zostaje przy zapachu.
        
         Teraz to coś innego. Siedzi wyprostowany. Fotel już nie oznacza wygody i nudy. To nie są po prostu wiadomości, to jest jego ulica. W pewnym momencie wydaje mu się, że widzi stoisko z gazetami na rogu, przystanek autobusowy, kontenery na śmieci przed blokiem. Wszystko jest tak znajome. Każdy obraz coś znaczy. Złości się, że wszystko tak krótko trwa – nie ma czasu by nadać temu sens, zdaje sobie z tego sprawę dopiero, gdy zniknęło z ekranu. Nie ma czasu sięgnąć po pilota i pogłośnić dźwięk, dlatego po prostu stara się wyłowić każde słowo. Specjalnie próbuje ignorować prezenterkę. Nie widzieć jej. Co z tego, że ma szeroki dekolt. Ten numer jest mu znany, łapał się na niego setki razy. Jak oglądał pogodę, na przykład. Jego żona zawsze interesuje się pogodą. Jakby bała się, żeby to nie pozostało bez nadzoru. Oglądasz pogodę, pyta. Oglądam, odpowiada jej. Patrzy na dziewczynę. Śledzi położenie miast, obserwuje jak dziewczyna z ekranu stara się trafić w kierunki, jak czyta prognozę z promptera, jak zapomina by patrzeć do kamery i jak krzyżuje ręce na piersiach. On obserwuje wszystko. Ale to nie jest wszystko.
         Potem czyta nazwiska operatorów, operatorów światła, asystentów reżyserów i montażystów. Zwraca uwagę nawet na to, kto wykonuje napisy komputerowe i animację. Następnie poświęca stosowną uwagę garderobie – kto sponsoruje kostiumy prezenterek i jak często w tygodniu pozwalają sobie założyć to samo ubranie. Czasem dostrzega spojrzenie swojej żony. Co patrzysz, jak zahipnotyzowany, pyta od czasu do czasu. Nie odpowiada jej, ale myśli sobie, że to normalne, przecież ci ludzie płacą pieniądze, by ktoś czytał logo firmy. On robi to po prostu w dobrej wierze. Poświęca przynajmniej dziesięć-piętnaście procent uwagi aktorom i dekoracji. Zwykle wtedy jego żona wchodzi do pokoju, pyta – jaka dzisiaj będzie pogoda, on milczy minutę-dwie, stara się sobie przypomnieć, ale tam w jego głowie, gdzie powinny być maksymalne i minimalne temperatury, nie ma nic. Pogoda będzie ładna, mówi. Powiedzieli, że dzisiaj też będzie ładnie, ale nie zgadli, mówi ona. Przecież ich znasz, nie potrafią zgadnąć, wyjaśnia on.
         Potem zaczynają się wiadomości sportowe.
Zazwyczaj nie zwraca uwagi nawet ile minut trwają, czy prezenterka jest ładna, nic nie widzi. Biała plama. Będziemy jeść? Zazwyczaj w tym czasie żona woła z kuchni. On zdecydowanie odpowiada – tak, ponieważ nie ma jasnych wspomnień, ani określonych życzeń. Jeśli odpowiedź byłaby inna, obowiązkowo padłyby kolejne pytania. Dopuszcza też opcję, że on od lat nie odpowiada na jej pytania, a ona od tylu lat nie czeka na odpowiedzi. Nie zauważył.
– Co dają? – pyta ona.
Najwyraźniej teraz wyczuła jego napięcie. On daje jej znak, by poczekała, by się nie odzywała. Ona przybliża się do jego pleców i kładzie mu rękę na ramieniu. Ile razy mówiłem jej, żeby mnie nie dotykała mokrymi rękami, myśli. Ale nic nie mówi.
         – Coś poważnego? – interesuje się ona.
         On macha ręką. Daje jej znak, by milczała, a ona kładzie mu obie ręce na ramionach. Czuje wilgoć. Czuje zapach gotowania, który dolatuje od niej. Nawet próbuje zgadnąć, co będzie na kolację. Usiłuje przypomnieć sobie czy mu powiedziała czy przeciwnie – szykuje mu niespodziankę.
         – Przecież to jest nasza ulica? – wyskakuje ona.
Zapach gotowania oddala się. Trudno mu określić jaki dokładnie jest. Może coś z cebulą.
         – Patrz, patrz, to nasza ulica! – kontynuuje ona.
To gulasz, domyśla się.
Już wczoraj mówiła, że będzie gotować gulasz. Powiedziała, żeby kupił cebulę, zapomniał, potem była na niego zła. Cebula z rynku zawsze była tańsza. Tutaj w sklepie cebula była nie tylko droższa, ale i nic nie warta. Co znaczy, żeby cebula była warta lub nie była warta, pyta on. No to, że nie jest smaczna, odpowiedziała mu. Nie mógł jej nie spytać – skoro wie tak wiele o cebuli, dlaczego nie kupuje jej sobie sama. Ona nie krzyczy. Będę ją sobie kupować sama, mówi. Bardzo spokojna. I trzaska drzwiami.
         On nie znosi teatralnych gestów. Potem siedzi i myśli czy poszła do sklepu na ich ulicy, czy kupi cebulę aż na rynku. Poszła do sklepu na ich ulicy. Wraca dokładnie po pięciu minutach.
Jesteś na mnie zła, pyta. Nie, nie jestem zła. Wiesz, co się stało, pyta i kładzie cebulę na stole.
         Nie zostawiaj cebuli na stole, cała cerata będzie potem śmierdzieć, myśli on. Ale mówi: Co? Chyba zastrzelili jakiegoś człowieka na naszej ulicy. Cała policja tam jest. Potem pewnie gotowała.
– To nasza ulica. Dowiedziałeś się co się dzieje? Naprawdę kogoś zabili? – pyta żona.
         Kadry z ulicą kończą się, prezenterka uśmiecha się i życzy miłego wieczoru.
– Co się stało? Słyszałeś wszystko? – znowu powtarza ona.
– Nie zrozumiałem. Wszystko przeleciało tak szybko.
Żona milczy, kładzie mu ręce na ramieniu. Pogłaśnia dźwięk i słucha z pełną uwagą. Wie, że interesuje ją pogoda. Potem czuje jej ręce. Już są suche, zauważa w myślach. Pewnie nakryła do stołu, domyśla się i wszystkie zapachy wkraczają.

 Przełożyła z bułgarskiego: Marlena Łukaszczyk
Redakcja dr Mariola Mostowska

Brak komentarzy:

Abonament blog - WIADOMOŚCI

KOLO NAUKOWE STUDENTÓW BULGARYSTÓW